piątek, 30 stycznia 2015

przytułek dla trędowatych albo siedemnaste westchnienie wiosny





"... zobaczyłem, a nie uwierzyłem. Panie, po coś mnie ratował?”



jestem dla was słoneczną plamą
najlepszą od lat prognozą pogody
milczę bo mógłby mi zaparować wizjer
czas spływa po policzkach strużkami deszczu

gdy bóg wyszedł z wiernymi na spacer
po majdanie pozostał tłum zniczy i niespełnionych życzeń
na krakowskim się modlą a wasze marzenia dogorywają
bliżej niżby się to wydawało

strzelec wyborowy wtopiony w nieufne otoczenie skrzynki pocztowej
dał wiarę akwizytorom i ich legendarnym umiejętnościom negocjacji
szastali naokoło obietnicami pomyślności aż przymknął z lubością oczy
od tego momentu już był na zawsze mój

zapamiętałem coś jeszcze
przytłumiony głos w słuchawce
brzęczał bądź gotowy
teraz teraz teraz

na szczęście wyjechałem
w domu nie było nikogo winnego
na razie nie będzie gorących zdjęć
przecieram judasza