poniedziałek, 19 września 2016
reTorsje
zbyt wiele słów na początku
cuda na patyku zawracanie wisły
ręka w rękę poklepywanie po plecach
wrzody w końcu pękły a i mleko skwaśniało
na omastę do pół litra trzysta procent normy
podobno na oprawców nie zabraknie sznura
na półkach została już tylko cierpliwość
choćbym się miał wywieźć za zieloną granicę
z przyprawioną mordą bądź gwiazdą davida
musisz przyznać że do trzech razy to fuszerka
żadna sztuka a teraz na mnie uprzejmie donieś
zablokuj podstaw nogę lub skreśl ze znajomych
tak mawiał mój dziadek prosto w oczy
ojca nie zacytuję bo słownictwo proletariackie
bez owijania w bawełnę godziło celniej toteż finał
wizyt bezpieczników był boleśnie przewidywalny
znowu rzucono między nas zbyt wiele słów
taki nawrót grypy żołądkowej lub wpływ kwantyfikatorów
co miały łączyć a dzielą skórę do spółki z niedźwiedziem
wtorek, 13 września 2016
powróceni, wylądowani i odwróceni
zakaz palenia. na tarasie widokowym snują się gawędy,
rozmowy niezbyt kontrolowane. o tym, co warto przytulić
niemal za darmo. za oknem lunatykują bracia w wierze.
ucharakteryzowani na nowoczesnych europejczyków
zadają sobie daremny trud wtopienia w barwny tłum.
a tam wężyki niewymowne prawdziwych tupolaków,
czyli poloneza czar. jacyś tacy, zbyt kolorowi zbliżają się
do bramy.
nie wolno palić, więc pchają swoje wózki bagażowe
przez strefę wolnocłową śniąc o niebieskich migdałach.
obudzą się obsmarowani przez sąsiadów z foteli po prawicy.
z cudzymi dziećmi na ręku i garścią plotek wypuszczonych samopas.
pomińmy dantejskie sceny w drodze z ziemi wybranej i słowa gładkie,
jak tyłek koleżanki z biura, a grube podteksty walą po twarzy na odlew.
coś boli i będzie boleć, dopóki cała prawda nie popłynie z głośników
nad głową.
nadal nie wolno palić, ale można klaskać. wylądowani na spieczonej ziemi
przybysze mierzą innych swoja miarą, a może tylko nie przykładali się
do nauki i wydziwiają. ile bzdur mogą wypluć usta? coś się przyczaiło,
coś czyha u bram. a nad nami niebo nie skąpi dobrodziejstw
szaleństwa. pierwsze objawy za chwilę
przesłonią słońce.
poniedziałek, 15 sierpnia 2016
kieszenie pełne wrażeń
bardzo nie lubię wyć.
a natura ciągnie wilka. wyobraź sobie
las, jako idealne miejsce na zakończenie życia.
bez zbędnych słów własnoręcznie skręcić sznur
i zatrzymać się tam. na dłuższą chwilę
zamiast egzorcyzmów zrobić dobrą minę do złej gry.
można zatrzepotać rękami nie dotykając ziemią stóp.
oddać się kontemplacji strachu, najlepsze zostawiając
na pokryte potem święte nigdy. i co mi zrobisz,
gdy już mnie złapiesz? powiem ci, że nie bolało
bardzo. nie lubię żyć na kredyt.
piątek, 5 sierpnia 2016
tylko się rozkołysz
tuż obok za ścianą nerwowo wystukuje wiadomości
ktoś kto nie może się tu odnaleźćmoże lepiej nie szukać bo nie wystarczy potem łez
współlokatorka właśnie stuknęła jelenia co pragnął zbyt łatwych
momentów z jej nieletnią siostrą a gdy mu się na głowęzwalił świat nie mógł stanąć nawet na nogi
ona teraz spija kwaśne piwo którego sobie nie nawarzyła
żalu nie czuje bo dziewczyna ma jeszcze czas by stracić resztki
godności choćby i z księciem na białym koniu
stawiam wyłącznie na czarne i to bez jeźdźca
nie polubię tego miejsca więc raczej czas się zbieraćskoro i tak nie ma czego pakować
może tak jest lepiej bo przywiązanie rodzi trudną
do opanowania bezsenność
czujnie przewracam się z boku na bok
tak czy inaczej wylecę stąd choćby przez oknoa tylko poproś o fajki to wyfruniesz przede mną
wtorek, 2 sierpnia 2016
nowa aleksandria po piątej czyli kolejka u opornika
jeśli tego miasta już nie ma
to po co wracać i zatrzymywać się na dłużej
wylizywać resztki wspomnień z zakurzonych podwórek
zachodząc w głowę czy na zwycięstwa zabrakło baru mlecznego
zdolnego osłodzić wzburzenie porcją budyniu z malinowym wkładem
gdy pytasz dlaczego kino wenus przekształcili w publiczny szalet
moja mina bezcenna
jak emocje po okrągłym stole
minęło wiele lat lecz wciąż nie wiem kto i dlaczego zwyciężył
nie czuję się pokonanym a zadziwiająco często przełykam wstyd
ten o konsystencji cukrowej waty wcale nie jest najgorszym z możliwych
drażni zmusza do wyjścia z siebie przekraczania wszelkich granic
od czasu do czasu spoglądam na zdjęcia ukryte w staromodnym portfelu
coś chwyta za serce
dlatego przyjeżdżam
atmosfera u ciebie sprawia że opowiadam jak było między nami
znienacka zaczyna iskrzyć zrozumienie że nim pierwsi uciekinierzy
ujawnią chowaną w podłych warunkach urazę świat wstrzyma oddech
czekając na po owocach ich poznacie niestety
podobno najgorliwszym wyznawcą herezji jest strach
cuchnący długo hodowaną bezradnością o smaku przygryzionych warg
a zza drzwi sąsiadów sączy się niech to diabli wezmą szariat
Subskrybuj:
Posty (Atom)