*
to miejsce na szczęście jest tak nijakie
że na śmierć bym zapomniał o pięknych istotach w domku za miastem
jak jakiś przestępca co nie pytając o drogę gna na przełaj dopóki wolność
śmieje się w głębi duszy do rozpuku a ile u niego duszy to zagadka
równa tajemnicy nieśmiertelności i potencjalnego zmartwychwstania
ale o tym dość
poza kalendarzem na półmetku nie uwierają już żadne wertepy
do wszystkiego można przywyknąć ale za nic nie da się polubić
na wpół zwietrzałego piwa z wczorajszego spotkania i budzika
zwyczajowo gwałtowne opady deszczu zamiast porannych ablucji
znienacka tracę głowę co jest od myślenia a nie od kiwania
wieczerza niemal gotowa
przestępuję z nogi na nogę kłaniam się najbliższym podano do stołu
planując grzecznie ostatnią drogę przekażcie sobie znak spokoju
jeszcze wredna pokusa w portfelu przed wypłatą ciąży w kieszeni
wystarczy nie zaczerwienić się przy świeżym sianku na obrusie
ostrożnie odejść do ostatniej kropli krwi
*
piątek, 19 grudnia 2014
środa, 10 grudnia 2014
w progu / zamiast komentarza
*
inaczej nie dało się wytrzymać
wymyśliłem sobie na chwilę twój niepowtarzalny akcent
wyszedłem po miód i mleko aż zaszedłem za daleko
pod tym adresem jestem innym człowiekiem
między nami mówiąc niewiele się zmieniło
wciąż mogę przyjechać na białym koniu
o ile pamiętam
klucz do drzwi ten sam tylko ich już nie zamykasz
podobno coraz śmielej uśmiechasz się do obcych
na wszystkie nasze troski opatrzność patrzy łakomie
z przymrużeniem oka wciskając do ręki bezpowrotny bilet
inaczej nie chcę i już nie potrafię
*
poniedziałek, 1 grudnia 2014
za dużo za mało
*
oczka w pończosze puściły się na całego
skrupulatnie odnotowuję
stan podwyższonej gotowości do zużycia
starannie poukładane narzędzia poszły na całość i popadły w depresję
na strychu śmiało rozpięte sznury na próżno ofiarowują rozkosz wiszenia
nieznośna przewaga rozwagi każe czym prędzej rzucić ręcznik
lub oddalić się dostojnie
bliny z pieczarkami może i poprawią humor ale nie zaleczą do końca blizn
zwłaszcza tych najświeższych w kinie tego nie zobaczysz na widokówce
z kraju wicher hula w psychice rosną czarne dziury
karmione mlekiem z odrobiną miodu
za żadne skarby nie pójdę z tobą na całość
mam córkę w twoim wieku
to szaleństwo lub prozaiczna lekkość bytu
od czasu do czasu wymierza policzek na otrzeźwienie
*
Subskrybuj:
Posty (Atom)