poniedziałek, 27 października 2014

martwa natura bez podpisu




*

lot na kontynent zazwyczaj jest zbyt krótki by poczuć się wniebowziętym
z daleka od mojego końca tęczy tli się myśl o bezradnym spadaniu
nad ojczyzną zabrakło nagle słońca a krajobraz oszalał
przez sen krzyczę że na mnie jeszcze nie pora

podobno nasze orły nawet na drzwiach od stodoły lądują
bezkarnie nikt mnie jednak nie nazwie ptakiem słowo daję
stąd do nieba za blisko i niezbyt wesoło na pokładzie
gorzko smakuje lęk przed bukiem opętany pasami

na ziemi przyroda nie zwraca na nas najmniejszej uwagi
nie zachwycają mnie motyle ale ich przelotne otoczenie
w tej okolicy często drwa rąbią aż wióry lecą
naokoło i tym naprawdę się zamartwiam
nie do końca wiedząc kto drwalem
a komu przypadło być wiórem

lepiej nie zaglądaj mi w oczy pytając
czy potrafię wyłączyć natarczywy łomot serca
znam tylko jeden sposób
podobno niepowtarzalny
za każdym razem wywołuje śmielsze obrazy
dlatego już nigdy się nie spotkamy

*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz